czwartek, 4 sierpnia 2011

30.06.2011

Najpierw około południa zaczęło boleć w klatce piersiowej. Ból (bo to jednak ból a nie bul) był rozrywający w górnej części klatki piersiowej. Właściwie to każdy w takim momencie wie co jest grane. Nie pomagało wyjście z biura i zaczerpnięcie świeżego powietrza. Po kilkunastu minutach ból zelżał i pojawiła się nadzieja, że to może jednak tylko słabe ciśnienie albo jakaś niedyspozycja dnia. Tylko dlaczego po przejściu kilku metrów pojawia się zadyszka? Słabość taka i niemoc. No nic trza odpocząć, do fajrantu jeszcze tylko jakiś 2,5 h i jazda do domu. Ale cały czas z tyłu czaszki nawijało: "Dołączyłeś do klubu sercowo zawalonych". JA?! Nie palę, rowerem pomykam, dietę nisko tłuszczową trzymam! Przecież tyle jeszcze nie zrobiłem, mamy wyjechać za tydzień do Przemka i Ani do Kotliny Kłodzkiej, w sobotę w Stolycy dyplom mam odbierać! Ja nie mam teraz czasu na zawał! No i wsiadłem na rower i jazda do Fordonu (przecież to tylko 10 km). Byle do apteki z Anką się zobaczyć i potem to już karetka jak trzeba będzie. Krótkie badanie w pobliskiej przychodni, skierowanie do szpitala w dłoń i jazda busem w towarzystwie Anki (najpierw oszywiście skoczyłem do domu wykąpałem się, zabrałem słuchawki, dokumenty i kurtkę w razie jakby zeszło więcej czasu w szpitalu i chłodno w czasie powrotu było).No i zeszło w szpitalu dłużej niż planowałem, bo po wstępnych badaniach zaraz na intensywną, następne badania i po północy minut 10 byłem już po zabiegu koronorografii i wstawieniu dwóch stentów. A potem był już czas na odpoczynek, oczekiwanie na wyjście do domu i przemyślenia. No i nowe plany. A jak!! Przecież to tylko zawał, żyje, podreperowali mnie i mam się nieźle, trochę odpocznę, poczytam, pogram i inne takie. No i teraz to ja sobie odpoczywam, czytam, na gitarze pogrywam i jeszcze w sieci sługi Diablo razem z Przemkiem i Łukaszem po łbach biję no i raz po raz spotykam się ze znajomymi i Przyjaciółmi (ale o tem potem, kiedyś napiszę).

Na koniec napiszę tylko tyle, że zawał to tak naprawdę przeżycie bardziej duchowe dające do myślenia niż fizyczne (chociaż do przyjemności to nie należy). Ale szczegóły może kiedy indziej, jak to wszystko w bani sobie poukładam.

no to pozdrówka